Pobyt na oddziale radioterapii, u wielu pacjentów wywołuje niepokój i skojarzenia z obrazami z filmów z lat 90. Te czasy już minęły – zapewnia Małgorzata Matczak, Oddziałowa Radioterapii Onkologicznej w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej z ponad 30-letnim doświadczeniem. Obecnie sposób leczenia wygląda inaczej niż 30 lat temu, a oddziały radioterapii niewiele różnią sią od innych oddziałów szpitalnych, o czym chorzy często przekonują się dopiero na miejscu. Im więcej wiesz, tym mniej się boisz – to maksyma, którą kieruje się bohaterka, w codziennej pracy z pacjentami na oddziale radioterapii. Poznaj jej perspektywę.

„Chyba każdy, kto usłyszał od lekarza, że rozpoznano u niego nowotwór, przeżywa szok, z którym początkowo nie potrafi sobie poradzić. Wiele osób opowiadało mi, że poczuło, jak gdyby stanęły nad przepaścią i bały się drgnąć. Często jednak, nawet bardziej niż choroby, ludzie boją się samej terapii. Znają ją zwykle z filmów, które przedstawiają smutną i przygnębiającą wizję leczenia onkologicznego. Nasłuchali się mrożących krew w żyłach opowieści od bliższych czy dalszych znajomych, którzy przeszli radioterapię wiele lat temu. Nic więc dziwnego, że kiedy taki chory dostaje skierowanie na oddział radioterapii, spodziewa się najgorszego. Jest przekonany, że to ponure miejsce, pełne snujących się, popłakujących po kątach chorych. Widzę takich ludzi codziennie – przychodzi na oddział nowy pacjent, ręce mu drżą, w oczach widać strach. Staram się jak najszybciej, jeszcze zanim przekroczy próg, dodać mu otuchy uśmiechem, ciepłym gestem. I wprowadzam do naszego świata, do tętniącego życiem, najnormalniejszego pod słońcem oddziału szpitalnego, z krzątającymi się pielęgniarkami, zaaferowanymi lekarzami i zupełnie zwyczajnymi pacjentami. – Ależ tu jest… tak zwyczajnie! – dziwią się nasi chorzy. Wchodzą dalej już pewniejszym krokiem, obserwują bacznie, co się wokół dzieje. A dzieje się naprawdę sporo.