Radioterapia, podobnie jak inne formy leczenia nowotworów, może wywołać skutki uboczne. Trudności żywieniowe są jednymi z nich. Mogą wystąpić nudności, zaburzenia połykania czy brak apetytu. W związku z tym pacjenci często uważają, że chudnięcie jest nieodłącznym elementem choroby, dlatego nie zgłaszają swoich problemów z odżywianiem personelowi szpitala. „To wielki błąd” – podkreśla Pani Małgorzata Matczuk – Oddziałowa Radioterapii Onkologicznej w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, która od ponad 30 lat opiekuje się pacjentami. Przeczytaj poniższy fragment, aby poznać rolę właściwego odżywiania podczas radioterapii.

Już na samym początku pobytu w szpitalu dobieramy odpowiedni dla chorych rodzaj diety. Cieszę się, że wreszcie zaczyna się głośno mówić o tym, że leczenie należy wspomagać żywieniem! Jest to ogromnie ważne. My, pielęgniarki, na co dzień widzimy, że dobrze odżywieni pacjenci mają mniej nasilony odczyn popromienny, który pojawia się później i wcześniej też ustępuje po podaniu antybiotyków. Dzięki temu pacjenci po prostu szybciej i skuteczniej pokonują chorobę.

Sposób żywienia jest istotny dla wszystkich chorych poddawanych leczeniu onkologicznemu, a szczególnie dla tych, u których naświetlane są głowa, szyja, jama ustna i jama brzuszna. Podczas naświetlania tych części ciała często pojawiają się trudności w połykaniu, a śluzówki — objęte odczynem popromiennym — stają się wrażliwe, co jest na tyle dokuczliwe, że pacjenci rezygnują z jedzenia. Tracą apetyt i czasami po prostu przestają jeść. Wydaje im się wtedy, że to zupełnie normalne, że podczas terapii się chudnie, nie chce się jeść, że nawet nam o tym nie mówią. A to wielki błąd. Staramy się do tego nie dopuścić: prosimy każdego chorego, żeby szczerze z nami rozmawiał, mówił otwarcie o swoich potrzebach, odczuciach. Pracujemy tu długo, mamy doświadczenie, ale czasami, pomimo starań, nie jesteśmy w stanie odgadnąć, co się z chorym dzieje, co mu dokucza. Jeśli pacjent mówi, że wszystko jest w porządku, to przecież mu wierzymy. Tymczasem nagle mdleje, spada mu ciśnienie. Zachodzimy w głowę, dlaczego? Co się stało? I okazuje się na przykład, że od dwóch dni nic nie jadł i nic nie pił, bo nie był w stanie niczego przełknąć. A przecież z takim problemem można sobie poradzić. Można posiłki zmiksować, jeśli to konieczne, zastosować żywienie dojelitowe albo pozajelitowe, uzupełnić niedobory dzięki prawdziwej bombie energetycznej i odżywczej, jaką są na przykład Nutridrinki. Moim zdaniem takie żywienie specjalne powinno się wprowadzać jak najszybciej, zanim zaburzenia w odżywianiu doprowadzą do utraty minerałów czy elektrolitów. Bo jeśli już do tego dojdzie, to później trudno wzmocnić organizm na tyle, by znowu zaczął normalnie funkcjonować. Po wprowadzeniu pacjenta przychodzi czas na działanie. Na stoczenie wielkiej walki o zdrowie i życie. Każdego dnia dopingujemy naszych chorych, staramy się dodawać im odwagi, wspierać, kiedy mają trudniejsze chwile. Nigdy nie zostawiamy ich samych w zmaganiach z chorobą, a ponieważ leczenie u nas trwa długo, wielokrotnie się zżywamy, zaprzyjaźniamy. Często ci chorzy, których w ciężkich chwilach trzymałyśmy za rękę i podawałyśmy jedzenie przez słomkę, przez wiele lat wysyłają do nas kartki z podziękowaniami. Niektórzy odwiedzają nas po latach.

– Pani Małgosiu, a pamięta pani, ja na tamtym łóżku dziesięć lat temu leżałam! – przypominają o sobie. Mnóstwo byłych pacjentów z całej Polski przyjeżdża na organizowane przez nasz szpital noworoczne spotkania. Siedzą przy herbatce, przekąsce i opowiadają o sobie, o tym, co im się w życiu przydarzyło. Najbardziej mnie wtedy cieszy, kiedy przyznają, że warto było o siebie walczyć, przejść tak trudne leczenie. Dzisiaj już wiedzą, że każdy darowany im dzień jest bezcenny.

Książka SIŁA ŻYCIA. Podaj dalej… wydana przez firmę Nutricia w 2017 r. to zbiór historii opowiedzianych m.in. przez lekarzy, pielęgniarki, dietetyka, a także pacjentów lub ich bliskich. Powyższy fragment jest jedną z nich. Autorka książki Dorota Mirska-Królikowska napisała ją w oparciu o własne doświadczenia, z myślą o pacjentach, ich rodzinach oraz wszystkich tych osobach, które mogą potrzebować wsparcia w walce z chorobą. Opowiedziane historie pokrzepiają i dodają sił. Przeczytaj książkę i „podaj ją dalej” innym, którzy również mogą jej potrzebować.